Fanatyk rowerowych wycieczek, włóczęg w nieznane i fotografowania wszystkiego, co się rusza. Aktualnie na finiszu studiów finansowych w Szkole Głównej Handlowej, specjalizacja finanse i rachunkowość przedsiębiorstw.
Historia moich wypraw rowerowych sięga wakacji po pierwszej klasie liceum, kiedy to na urodzinowym prezencie od rodziców – trekkingu Maxim – wyjechałem na 5 dniowy rajd w Góry Świetokrzyskie. Skład 3 osobowy. Ja, Łukasz, Franek. Z Łukaszem na wyprawy jeżdżę do dzisiaj.
Rajd w Góry Świętokrzyskie dostarczył niezapomnianych wrażeń. Pierwszy dystans dzienny powyżej 100 km (przejazd Zwoleń-Święta Katarzyna), pierwszy raz tak daleko od domu na rowerze. Nie prowadziliśmy wtedy dokładnych zapisów trasy. Ale pozostały anegdotki, wywołane zdjęcia i wspomnienia przygody.
Przez lata dystanse ulegały wydłużaniu, poprawiała się klasa sprzętu, dochodziły nowe gadżety. Od momentu, gdy zdobyłem Góry Świętokrzyskie, było kilka innych wypadów po Polsce. W wakacje w 2004 roku pojechaliśmy na Roztocze. Wyjazd niestety przerwała informacja o śmierci mojego dziadka. 3 dnia od wyjazdu wróciliśmy, mając za sobą przejazd ze Zwolenia do Starego Górecka (około 340 km).
W kolejnym roku, po klasie maturalnej, ruszyłem z Łukaszem i moim bratem ciotecznym w Bieszczady. Bez formy, było więc momentami ciężko. Nie mniej jednak z perspektywy czasu wyjazd uważam za bardzo udany.
Na studiach zaliczyłem rajdową przerwę w 2006 i 2007 roku. W tym czasie robiłem 1 dniowe wypady po okolicy.
Do tradycji jeżdżenia na wyprawy powróciłem w 2008 roku. Bez brata, ale z Łukaszem, stałym kompanem od dwóch kółek, zaopatrzyliśmy się w przyczepki Extrawheel (dotąd używaliśmy sakw) i ruszyliśmy w Polskę. Pierwotnie chcieliśmy objechać po mniejszym, lub większym obwodzie, Polskę. Zabrakło trochę zdrowia i szczęścia do pogody. Skończyło się na 1500 km (historyczny wynik) jazdy po Polsce północnej i centralnej. Pozostaje satysfakcja z rekordowego dobowego przelotu – 230 km.
W 2009 roku zdecydowaliśmy się połączyć jeżdżenie na rowerze ze szlakiem rowerowym. Padło na Szlak Latarni Morskich. Z trasą uporaliśmy się w 6 dni.
Rowerowa odyseja trwa. Być może w kolejnych latach zdecyduję się wreszcie na zagraniczny wyjazd rowerowy, mniej lub bardziej egzotyczny.
Mój sprzęt
Typ: przerobiony trekking
Waga: 13,7 km
Rama: Maxim Alu Trekking (firma Zasada)
Osprzęt
Przerzutka tył: Alivio
Przerzutka przód: Altus
Korba: Alivio
Klamkomanetki: Altus
Dodatkowe akcesoria
Pedały: Shimano SPD PD-M540
Dodatkowy sprzęt i gadżety, z których korzystam:
Na rajdach bagaże przewożę w przyczepce Extrawheel Classic. Wykorzystuję do tego 60l wory Crosso.
Do zapisu przejazdów wykorzystuję odbiornik GPS Pentagram Pathfinder P3106 Logger.